sobota, 21 grudnia 2013

21 grudnia 2013

Wszystko znów się sypie. Dziwne uczucie, że jeszcze chwilę temu byli obok a teraz są tak daleko. Już nie długo święta, nie chce. Wszyscy siedzą teraz przy stole, imieniny dziadka. A ja? A ja siedzę i po tajniacku piszę. Czuje, że się rozpadam. Powoli, boleśnie... W okół mnie rodzina. Zawsze się wyróżniam. Nie śmieszą mnie kawały mojego wujka, które rozbawiają każdego do łez. Nie cieszy mnie widok rodziny. Chce zostać sama, dlatego pisze. Psst, psst. Ktoś zaczyna kopać mnie pod stołem i zaczynam sztucznie się uśmiechać i śmiać. Czy ją na prawdę muszę mieć taką  tułaczkę? Nie odstępuje mnie na krok. Dzisiaj miałam myśli samobójcze, zraniłam się słowami. Mam ślad. Nikt go nie widzi, chyba że ktoś wyrwie mi serce. Moje serce jest poszarpane. Dziwne uczucie, znów... Rozpadam się do.końca. Ratunku!
Pomimo, że krzyczę  nikt nie mnie słyszy. Dziwne stłumione głosu... Jedyne co mnie cieszy to ona. Śmierć słowna... Zabiją mnie słowami, już zabijają.
Umieram... Nie jestem typowym samobójca  z żyletką w rękach, trzymam słowa. Ściskam je mocno i z każdym moim ściśnięciem one zadają mi ból. Każde moje ściśnięcie daje taki sam ból w słowach. Nienawidzę siebie. Jestem inna, zawsze taka będę. Z zewnątrz wyglądam tak całkiem normalnie, a w środku? W środku jest woja nad wojnami, pobojowisko, gruzy wspomnień. Moje marzenia już na zawsze pozostaną marzeniami.
Schizofrenia... Głosy w okół mnie, jest ich tak wiele, że brakuje mi palców, aby wszystkie je zliczyć. Są wszędzie, dochodzą z każdego kontu, ale gdy obracam się i szukam ich nagle cichną...
BŁAGAM, RATUNKU! NIECH MI KTOŚ POMOŻE!!
Budzę się i dalej leże na tej samej zimnej, nie równej posadce. To chyba dalej mój dom, tak to piwnica. Czuje zgniliznę, grzyb. Tak jakby gdzieś zakopano trupa. Czemu właśnie ja? Czemu szczęście omija mnie szerokim łukiem? Jestem zerem dla świata. Jestem jak ziarenko piasku na pustyni, które przesypuje się z końca w koniec, to boli - bardziej boli jednak fakt, że gdy jestem już tym ziarenkiem piasku to nikomu nie robi różnicy to czy jestem, czy mnie nie ma. Jestem niewidoczna dla świata. Ciągnę za sobą łańcuchy. Jak duch Marleya w "Opowieści Wilijnej". Jestem Ebenezer Scrooge, znaczy się Elizabeth Rosse, która jest tak podobna do głównego bohatera Opowieści Wilijnej. Może do mnie też przyjdą trzy duchy?
Hej duchy! Zapraszam! Może upiekę jakiś zakalec...

Brak komentarzy: